Ekspert Jacek.
Pierwszego chinola jadłem "na Plebanii" przy pl. Zbawiciela parę lat temu. Wtedy nie mieszkałem jeszcze w Wwa ale posmakował mi na tyle że zachodziłem tam przy okazji każdej wizyty w Wawie.
Mój model korzystania z chinoli jest trochę inny od
opisanego tutaj. Nigdy nie biorę na wynos po to żeby potem zjeść w pracy bo
lubię oderwać na trochę d.. od biurka przy którym i tak spędzam większość
dnia. W związku z tym dla mnie takie samo znaczenie jak smak i cena
mają warunki szamania w chinolu. Nie toleruję obskurnych bud,
plastikowych widelców itp podobnych rzeczy. Ogólnie wybór chinoli jest na tyle
duzy że każdy może mieć swoje własne zboczenie w tym względzie ;) W
tej chwili jestem rezydentem w barach na Śniadeckich oraz na
Lwowskiej/róg Koszykowej ;). Od czasu do czasu odwiedzam inne miejscówki
w okolicy ale te 2 bary z racji bliskiego położenia oraz tego co
oferują najbardziej polubiłem. Od czasu do czasu występuje problem
przesytu takim żarciem wtedy chinole przeplatam wizytami w polskich
barach np "Leniwa gospodyni" na Nowowiejskiej czy "U Flisa"
Marszałkowska /koło Pl. Konstytucji ale to już temat na inne
opowiadanie :)
-
Konrad 44 10-02-2015 g. 11:53:42
Ja tez jadlem pierwszego chinola na plebanii. Pamietam, to byl drugi semestr na polibudzie, rok 2000 :-). Trafilem tam po drugim wykladzie, kolo godziny 10 rano - akurat na kacowy sniadanioobiad, hehe.
Dodaj swj komentarz
Dodaj swoj opini: